Jeszcze nie tak dawno opisy badań obrazowych były robione tylko na miejscu – radiolog siedział w tym samym szpitalu, w tej samej pracowni. Pacjent często musiał czekać kilka dni, aż ktoś znajdzie czas, żeby przygotować wynik. Dziś wygląda to inaczej. Coraz częściej badanie trafia do specjalisty w innym mieście, a nawet w innej części Polski. Prawda jest taka, że teleradiologia nie jest już nowinką – dla wielu placówek stała się codziennym narzędziem pracy i trudno sobie wyobrazić diagnostykę bez niej.
Na czym właściwie polega teleradiologia?
Najprościej mówiąc – to zdalny opis badań obrazowych. Szpital wykonuje tomografię, rezonans albo RTG, a system przesyła cyfrowe obrazy do radiologa w innym miejscu. Ten, korzystając z bezpiecznego oprogramowania, analizuje badanie i odsyła gotowy opis. W praktyce wygląda to tak, że pacjent z małego powiatowego szpitala może mieć dostęp do specjalisty na poziomie kliniki.
Faktem jest, że w Polsce brakuje radiologów. Nie da się ich „rozmnożyć”, ale dzięki teleradiologii wiedza i doświadczenie specjalistów mogą być wykorzystane w wielu ośrodkach jednocześnie.
Dlaczego placówki sięgają po teleradiologię?
Najważniejszy powód to czas. Kiedy liczą się minuty – np. przy podejrzeniu udaru – szybki opis badania może zadecydować o życiu pacjenta. Zdalny model pozwala na dostęp do wyniku w trybie pilnym, i to nawet w nocy czy w święto. W tradycyjnym systemie pacjent musiałby poczekać, bo radiologa na miejscu po prostu nie było.
Druga rzecz to organizacja pracy. Nie każdy szpital może pozwolić sobie na utrzymywanie radiologów w trybie 24/7. A teleradiologia daje elastyczność – badania są opisywane wtedy, gdy jest taka potrzeba. Placówka nie musi płacić za puste dyżury, a jednocześnie ma pewność, że opis pojawi się na czas. W praktyce to wygodne i dla szpitala, i dla pacjenta.
I jeszcze jeden aspekt: dostęp do specjalistów. Nie każdy radiolog zajmuje się rezonansami serca czy badaniami pediatrycznymi. Zdalne rozwiązanie sprawia, że badanie od razu trafia do właściwego eksperta.
Szukasz sprawdzonego partnera w tym zakresie? W takim razie sprawdź ofertę: https://telediag.pl/.
A co z bezpieczeństwem i jakością badań?
Tu pojawia się najwięcej pytań. „Czy dane są bezpieczne?”, „czy opis zdalny jest tak samo wiarygodny jak lokalny?”. Prawda jest taka, że systemy muszą spełniać normy RODO i korzystają z protokołów takich jak DICOM czy HL7. Dane są szyfrowane, a badania przechowywane w systemach PACS, które są standardem na całym świecie.
Co do jakości – radiolog opisujący badanie zdalnie ma do dyspozycji te same obrazy, co na miejscu. Posługuje się tym samym oprogramowaniem i podpisuje wynik elektronicznie, więc pacjent otrzymuje dokument o pełnej wartości medycznej. W praktyce nie ma różnicy, poza jedną – czasem dostęp do wyniku jest po prostu szybszy.
Kiedy wdrożenie teleradiologii naprawdę się opłaca?
Najczęściej wybierają ją szpitale powiatowe, które nie mają pełnego zespołu radiologów. Ale coraz częściej korzystają z niej także większe ośrodki. Dlaczego? Bo liczba badań potrafi gwałtownie wzrosnąć – np. po wypadkach drogowych czy w sezonach infekcji. Zdalny model działa wtedy jak „zapasowe koło”, które pozwala utrzymać płynność pracy.
Nie każdy zdaje sobie sprawę, że teleradiologia sprawdza się także w badaniach planowych. Pacjent przychodzi na rezonans, a wynik może trafić do jego lekarza jeszcze tego samego dnia. W porównaniu do kilku dni oczekiwania różnica jest ogromna. To oznacza mniej stresu dla pacjenta i szybsze decyzje terapeutyczne dla lekarza.
No i jeszcze kwestia dostępności. Dzięki zdalnym opisom placówki mogą oferować diagnostykę przez całą dobę. W praktyce wygląda to tak, że pacjent przyjęty na SOR w nocy ma opis badania szybciej, a lekarz może podjąć decyzję bez czekania do rana.
Artykuł sponsorowany
